czwartek, 30 sierpnia 2012

Puszcza Sandomierska

Witajcie

Wakacje kończą się powoli, ale ruch w turystyce się nie kończy. Wręcz przeciwnie. "Salamandra" budzi się z wakacyjnego letargu i zaczyna działać. O planach oczywiście możecie przeczytać na naszej klubowej stronie. Na 22-23 września planowaliśmy I Rajd górski "Śladami Salamandry", ale chyba zrezygnujemy na korzyść podobnego rajdu, ale po Puszczy Sandomierskiej. Dlaczego:

1. To nasz region, mało znany, mało odkryty. Nasza "mała ojczyzna",
2. Zadaniem KKT "Salamandra" jest promowanie "kwalifikowanej turystyki wśród dzieci i młodzieży",
3. Wyprawa w dalsze rejony naszego kraju może być droższa dla uczestników i nie każdego byłoby stać na taki wydatek. A tak wyprawa niedaleko od Kolbuszowej i koszty niewielkie, bo nocleg z soboty na niedzielę byłby w warunkach turystycznych w szkole,

I można byłoby tak wymieniać.

Na facebooku pojawiła się dobra strona o Puszczy Sandomierskiej prowadzona przez mojego kolegę. Zajrzyjcie na nią, a dowiecie się wielu ciekawych historyjek. Więc dlaczego nie Puszcza Sandomierska? Właśnie dlatego --> galeria Jarka Mazura 

I może właśnie dlatego myślimy o odtworzeniu żywej niegdyś "maziarskiej drogi".

Dobrej nocy

piątek, 24 sierpnia 2012

Zaproszenie na marsz na orientację

Dzisiaj chciałbym zaprosić was na marsz na orientację. Idea tych imprez w Kolbuszowej sięga lat 90 tych, kiedy to zaczęto je organizować pod okiem Władka Koźmica w naszym liceum. W 2002 roku zacząłem ja tam pracować (choć krótko) i w marcu 2003 roku zetknąłem się po raz pierwszy z tego typu imprezą. Organizował ją wtedy m.in. Paweł "Spider" Drożdż, później przez kilka lat naczelna osoba w "Salamandrze" odpowiedzialna za marsze. Potem Paweł zniknął, pojawili się nowi ludzie. A Marsze na Orientację trwają w "Salamandrze" już 10 rok.
W latach 90 tych zawodnicy z Kolbuszowej startowali w imprezach Pucharu Polski i Mistrzostw Polski, organizowano nawet 3 krotnie Mistrzostwa Kolbuszowej, które w roku 2003 doczekały się nowej edycji. I tak już 10 razy.
Ale oprócz tej dużej imprezy organizowaliśmy od 2003 roku małe jednodniowe imprezy. Do tej pory było ich na pewno ponad 80. Mimo niewielu lat trudno nam się ich doliczyć. 

Doczekaliśmy się profesjonalnych organizatorów InO, z uprawnieniami przodowników (5 osób) i organizatorów InO (3 osoby). Dzielnie trwają pod okiem Doroty i Mirka i organizują co rusz kolejne imprezy. 

Zapraszam w imieniu organizatorów na 3 LatInO, które odbędzie się 1 września w Wilczej Woli, m.in. na ścieżce dydaktycznej "Maziarnia". Tu pełny regulamin i metoda zgłoszenia. Zapraszam, może to być fajne zakończenie wakacji. Dowóz i przywóz z imprezy zapewniony. Na naszej klubowej stronie także wiele relacji, głównie fotograficznych z różnych innych imprez na orientację. ZAPRASZAM!

czwartek, 16 sierpnia 2012

Bieszczadzkie opowieści III

Krótko...

Zapraszam jak jesteście w Bieszczadach na kolejną dużą, ciekawą imprezę. Jak dużo się tam dzieje, choć w Bieszczadach dziś nieciekawie, kończy padać deszcz, warunki na szlakach fatalne, widoków z góry też żadnych. Dlatego alternatywą pozostają albo knajpy (z legendarną "Siekierezadą" w Cisnej - o niej wkrótce), albo imprezy. A tych sporo. Ja traktuje je tylko wybiórczo, bo musiałbym codziennie coś wam polecać.

Od wczoraj w Cisnej i Dołżycy mają miejsce III Bieszczadzkie Spotkania ze sztuką "Rozsypaniec 2012". W programie (program Rozsypańca) sporo ciekawych inicjatyw. Poeci Zagajewski i Ziemianin (ten od Starego Dobrego Małżeństwa), muzycznie Tomek Wachnowski, Marek Andrzejewski, Słodki Całus od Buby, Na Bani, sporo slajdowisk, filmy w kinie objazdowym Wojciecha Smarzowskiego i wiele, wiele innych.

Ciekawe, prawda? Pogoda się poprawia, więc i może impreza będzie udana.

Muzycznie Na Bani...


Pozdrawiam...Ja w sobotę z grupą jadę w Roztocze...kolejna opowieść się szykuje

środa, 15 sierpnia 2012

Czy Kolbuszowa leży w górach?

Temat pojawił się na ostatniej sesji Rady Miejskiej przy okazji farm wiatrowych. O nich już nic nie będę pisał, stanowisko znane. 

Nie, Kolbuszowa nie leży niestety w górach, choć mam znajomych z północy Polski, którzy zazdroszczą mi, że mamy taki pagórkowaty teren, z pięknymi (jednak!!!) widokami. W góry na szczęście nie mamy daleko. Godzina, dwie drogi i jesteśmy na miejscu w Beskidzie Niskim, czy Bieszczadach.

Będąc przeciwny na sesji budowie turbin, nawiązałem do wcześniejszej wypowiedzi radnego Józefa Rybickiego, wskazywał na piękno naszej przyrody, mówiąc o skutkach dla krajobrazu Kolbuszowszczyzny. Wtedy opowiedziałem o swoich spostrzeżeniach oraz wspomniałem o tym, że i z okolic Kolbuszowej doskonale przy sprzyjających warunkach widać Tatry. Jest w gminie i powiecie wiele miejsc, z których przy zachodzącym słońcu, czy też mroźnej pogodzie, gdy powietrze jest przejrzyste, widać nasze najwyższe góry. Oczywiście najdogodniejszą porą jest zima, gdy jest mroźno i bezchmurnie, ale i w lecie, po deszczu, gdy powietrze się trochę się oczyści widać je gołym okiem. A najlepiej do tego mieć dobrą lornetkę lub aparat z teleobiektywem. 
Najdogodniejszym miejscem jest droga prowadząca do cmentarza komunalnego przy ul. Sokołowskiej. Patrząc w kierunku południowo-zachodnim (w kierunku kolegiaty) można czasami dojrzeć na horyzoncie postrzępione niby chmury.
Dla potwierdzenia tych słów zamieszczam krążący w sieci film.  


Nie tylko Tatry widać z Kolbuszowej. Z drogi prowadzącej z Weryni do Kłapówki, przed samym lasem jest miejsce, gdzie dobrze widać najbliższe nam pasma Bieszczadów. I do tego już nie trzeba mroźnej pogody, widać je gołym okiem, przy "czystym" powietrzu.
Czy warto więc zakłócać taki krajobraz? Wydaje mi się, że nie. Wprawdzie planowana farma nie stanie w miejscu widokowym na Tatry, ale inne miejsca widokowe niestety zakłóciłaby. Trudno się na to zgodzić.
Muzycznie, odkryty niedawno projekt "Ze Starej Szuflady"

Pogoda chyba się powoli poprawia...czas na ruch. Dobrego dnia

sobota, 11 sierpnia 2012

Przewodnikom

Wczoraj było święto przewodników i ratowników górskich.

Jestem przewodnikiem górskim już od 12 lat. To fajne zajęcie, łączę w nim swoją pasję z metodą na życie. Kocham góry i dają mi sporo energii, a jeżeli jeszcze komuś mogę je pokazać, to już satysfakcja gwarantowana.

Życzę wszystkim koleżankom i kolegom przewodnikom wszystkiego dobrego w ich karierze turystycznej. I aby nigdy nie musieli korzystać z usług kolegów ratowników górskich. Tym zaś życzę jak najmniej pracy.

Muzycznie o jednej z piękniejszych gór w Polsce

czwartek, 9 sierpnia 2012

Bieszczadzkie opowieści II

Bieszczady pokazały mi jeszcze jedno swoje oblicze - na wakacjach dzieje się tam bardzo dużo dobrego. Szczególnie kulturalnego. Podczas ostatniego pobytu przekonałem się o tym najlepiej.

Jechałem w Bieszczady z nastawieniem, że wezmę udział w imprezie "Ludzie i góry". Lubię projekt "W górach jest wszystko co kocham (link w moich ulubionych) i nastawiałem się na koncert zespołu "Cisza jak Ta" (strona internetowa zespołu Cisza jak Ta). Koncert był świetny. Razem z Jasiem i Danusią bawiliśmy się świetnie, choć Jaś pod koniec koncertu zmęczył się już bieganiem i zasnął. Zespół przyjechał aż z Kołobrzegu na małą trasę po Bieszczadach, zagrali kapitalnie. Ale to był początek, bowiem w sobotę (niestety wracaliśmy już do Kolbuszowej) zagrał "Dom o Zielonych Progach", a w niedzielę projekt "Ze Starej Szuflady".

Ja chciałem napisać i zachęcić do następnych imprez, które organizuje małe, choć prężne niesamowicie Centrum Kultury i Ekologii w Cisnej. Od dziś zaczyna się festiwal Natchnieni Bieszczadem Świetny program, znani wykonawcy.

W tym samym czasie odbywa się inna impreza, tym razem bluesowa Biesczad Blues Co wybrać? trudny wybór.

To tylko Cisna. A inne miejscowości? W Polańczyku, Wetlinie, Ustrzykach Górnych też wiele się dzieje. Będę was informował i zachęcał. Nie tylko zresztą o Bieszczadach.

Muzycznie dziś oczywiście Cisza Jak Ta

Taki jest właśnie klimat na koncertach Ciszy...choć w Cisnej 3 sierpnia pies Michała (wokalisty) był uwiązany na scenie...podobno nabroił po drodze. Pozdrowienia dla zespołu i do zobaczenia niebawem w Kolbuszowej.

poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Bieszczadzkie opowieści I

To moje ulubione góry, choć jest wiele miejsc, które unikam w Bieszczadach. Nie lubię chodzić na Połoninę Wetlińską. Te tłumy przy schronisku Lutka Pińczuka zatrważają mnie. Nie lubię Tarnicy i pielgrzymek tam ciągnących. To taki bieszczadzki Giewont. Lubię natomiast Połoninę Caryńską, skąd widoki są piękniejsze niż z Połoniny Wetlińskiej. Trasa po Caryńskiej jest prosta, nie wymaga wiele wysiłku, ale widoki! Piękne!

Ja w Bieszczadach polecam doliny. Te nie wymagają wielu przygotowań do wędrówki i żelaznej kondycji. Jest ich sporo, są pozostałością po nieistniejących, wysiedlonych po wojnie wsiach. Godne polecenia są doliny Caryńskiego, Rabego czy choćby Łopienki. Te dwie ostatnie miałem okazję zwiedzać podczas ostatniego wyjazdu w zeszłym tygodniu. Opiszę je w następnych postach.

Wyjazd rodzinny, wraz z Jasiem, który w górach czuł się jak u siebie. Doskonale znosił wycieczki, zarówno te w samochodzie, jak i u taty w nosidle, które polubił zresztą. Przez cały tydzień mieszkaliśmy w doskonałych warunkach w domkach letniskowych w miejscowości Stężnica, koło Baligrodu. Wszędzie blisko - do Cisnej 20 km., nad Jezioro Solińskie do Wołkowyi 8 km., do Polańczyka czy Soliny około 20 km. Atut tego miejsca: cisza, spokój i doskonała opieka właścicieli. Domki świetnie wyposażone, na 6 osób. Polecam to miejsce www.uroczysko.bieszczady24.pl (nasz domek to ten w środkowym rzędzie z bateriami słonecznymi na dachu). Chłopcy mieli raj, gdyż przed domkiem jest plac zabaw.

Jestem pewien, że jeszcze tam wrócimy...warto

Muzycznie o Bieszczadach. Nie jest to turystyczna piosenka, ale słowa doskonale oddają klimat tego miejsca.