czwartek, 25 lutego 2016

Znaczki turystyczne

To coś dla zbieraczy, szperaczy i ogólnie dla mężczyzn (no dobrze dla każdego), bo to oni szczególnie są podejrzewani o zbieractwo wszystkiego i w każdej ilości.

Kiedy znaczki pocztowe, karty telefoniczne, monety zaczynają się już nudzić przychodzi czas na coś nowego. Tak się zaczęło u mnie. Przypadkowo podczas wędrówki górskiej w Gorcach, "zahaczyłem" o szczyt Lubonia Wielkiego. Podczas odpoczynku i miłej pogawędki z pracownikiem schroniska PTTK kątem oka spojrzałem na mały niepozorny, kilkucentymetrowy, drewniany znaczek przedstawiający podobiznę schroniska w którym właśnie się znajdowałem. Zaciekawiony popytałem i dowiedziałem się o idei znaczka turystycznego.

Co to jest znaczek turystyczny? Nie będę ściemniał, dlatego odeślę na stronę internetową, gdzie cała idea ZT została pięknie pokazana Co to jest znaczek turystyczny

Wszystkie miejsca można łatwo podejrzeć na stronie internetowej www.znaczki-turystyczne.pl. Tu też dostępna jest aktywna mapa miejsc znaczkowych

To idea znana w wielu krajach europejskich, a u nas jeszcze raczkująca. Na obecną chwilę jest ich już 480, choć kiedy ja zdobyłem swój pierwszy znaczek dwa lata temu było ich o połowę mniej.


 A ten znaczek zdobyłem jako jeden z dwóch (jeszcze obserwatorium na Lubomirze) podczas ostatniej, niedzielnej wyprawy.

Znaczki bowiem zdobywa się podczas zwiedzania Polski. Wiele miejsc turystycznych je posiada i można je zakupić (średni koszt jaki poniosłem za jedną sztukę to 8 zł.). Takie znaczki mogą być świetną pamiątką i obiektem kolekcjonerskim. Nie tylko dla panów!

Jeżeli będziemy planować jakąś wycieczkę w Polskę, gdziekolwiek...warto zapoznać się ze stroną znaczków i podążać ich tropem. Naprawdę warto! Zachęcam

środa, 24 lutego 2016

Lubomir zdobyty

Tak jak zakładaliśmy, tak zrobiliśmy...

W niedzielę o 7 rano z rynku kolbuszowskiego wyruszyła w drogę w okolice Myślenic grupa 11 osób najbardziej zdeterminowanych do wyjścia w góry. Zdeterminowanych, gdyż pogoda nie sprzyjała raczej wędrówkom górskim. Ale miłość do gór wzięła górę. (?) I warto było. Wprawdzie widoków prawie nie było, ale doznania błotno - śniegowe, aż miło!

Dojechaliśmy na miejsce do Lubienia ok 9.40 i po kilku minutach już wychodziliśmy pod górę. Pięliśmy się mozolnie żółtym szlakiem, idąc w lekkim deszczu (chwilami nawet bez), błotku i pojawiającym się śniegu leżącym na trasie. Im wyżej, tym śniegu coraz więcej. ŚNIEG! Wreszcie! Tylko jakiś taki rozmoknięty...ale sporo go było, miejscami sporo powyżej kostek.

Po ponad trzech godzinach marszu dotarliśmy do zbiegu szlaku żółtego z czerwonym, czyli już pod Lubomira. Na niego trzeba było się cofnąć czerwonym szlakiem 15 minut w kierunku południowo - wschodnim. Wreszcie w śniegu i błoto - śniegu dotarliśmy na szczyt. Tu tablica informacyjna i obiekt obserwatorium astronomicznego im. Tadeusza Banachiewicza. Otwarte w 2007 roku w miejscu powstałego w 1922 roku jednego z dwóch w polskich Karpatach tego typu obiektów. Niestety nie przetrwało ono wojny, spalone przez Niemców.

Po krótkim pobycie na szczycie Lubomira zeszliśmy czerwonym szlakiem (nie opuściliśmy go już aż do samych Myślenic) do górskiego schroniska PTTK Kudłacze. Miłe i przytulne miejsce, szczególnie w taki dzień, jaki był w niedzielę. Fajnie było się ogrzać, wypić kawkę, grzańca i zjeść pyszny żurek czy kwaśnicę. Polecam szczerze to miejsce (pewnie trzeba będzie je sprawdzić kiedyś w lecie).

Po ponad półgodzinnym odpoczynku (jak bardzo nie chciało się wstawać i wychodzić!) ruszyliśmy dalej czerwonym szlakiem do Myślenic - jeszcze trzy godziny przed nami i perspektywa zejścia po zmroku.

W końcu zeszliśmy do miejsca naszej mety o 17.40. Przemoknięci, ale i szczęśliwi bo bus już na nas czekał. Po drobnych zakupach :) ruszyliśmy w drogę powrotną. Świetna atmosfera pozwoliła prezesowi na zebranie składek członkowskich od 7 osób (w tym od nowo pozyskanej członkini naszej Salamandry).

W Kolbuszowej byliśmy o 20.30. Wyprawa dobiegła końca.

Dziękuję wszystkim, którzy nie zachorowali (oczywiście przed wycieczką) i zaryzykowali wyjazd z Salamandrą po koronę. A ta coraz bliżej! Kolejny klejnot w koronie zdobyty!

Tu galeria pani Beaty                A tu galeria Moniki 

sobota, 13 lutego 2016

VII Turystyczna Droga Krzyżowa - Mogielica

Witajcie

Tym razem zapraszam na naszą cykliczną imprezę. Jak co roku w okresie Wielkiego Postu wybieramy się w góry na drogę krzyżową. Pomysł powstał w roku 2009, na bazie imprezy jaką organizuje co roku od 17 lat Mielecki Klub Górski "Carpatia". Także w "Salamandrze" postanowiliśmy spróbować.
Pierwsze dwie drogi miały miejsce na Liwocz na Pogórzu (2009 i 2010), Potem była Góra Grzywacka (2011), Magura Wątkowska (2012), Tarnica (2014), Święty Krzyż (2015) i w tym roku Mogielica. W roku 2013 droga krzyżowa na Turbacz została odwołana z powodu bardzo obfitych opadów śniegu.
Idea dróg krzyżowych przyjęła się znakomicie, w zeszłym roku na Święty Krzyż wyszło ponad 120 osób. Podobnie było rok wcześniej na Tarnicy.

W tym roku zapraszamy na Mogielicę (1171 m.) w Beskidzie Wyspowym. Przy okazji jest to kolejny szczyt do Korony Gór Polski. Wyjazd już 12 marca.



Szczegóły imprezy w wydarzeniu VII Turystyczna Droga Krzyżowa

piątek, 12 lutego 2016

Na Lubomira

Zapraszamy po raz kolejny na zdobywanie z "Salamandrą" korony gór polskich. Tym razem wyruszamy na Lubomira w Beskidzie Makowskim. Góra niepozorna, choć 904 m. ma wysokości. 




Proponujemy trasę z Lubienia żółtym szlakiem przez Kiczorę (725 m.), Patryję (771 m.) do czerwonego szlaku na Lubomir. Stąd już cały czas czerwonym szlakiem do schroniska PTTK na Kudłaczach. Po odpoczynku schodzimy do Myślenic.

Trasa dosyć długa (około 8 godzin). Bardzo urozmaicona, na trasie kilka długich, lecz niezbyt stromych podejść. Jest też sporo miejsc widokowych.


Wyruszamy 21 lutego. Serdecznie wszystkich zapraszamy.



profil trasy



środa, 10 lutego 2016

Droga św. Jakuba - Via Regia

To podsumowanie odcinka VI, który przeszło w ostatnią sobotę (6 lutego) 10 osób - klubowiczów i sympatyków "Salamandry".

Zaczęliśmy po 8.30 w Rzeszowie pod kościołem ojców bernardynów (132 km trasy począwszy od granicy w Medyce). Trasa biegła przez wschodnie dzielnice miasta, m.in Słoneczny Stok, nowa, piękna dzielnica a za nią szczere pola. Następnie szliśmy  do Kielanówki. Tu przecięliśmy budowę planowanej drogi ekspresowej nr 19. Stąd przez pola i wzgórza do Bzianki (8 km naszego odcinka trasy). W Bziance oczywiście pamiątkowe zdjęcie przy kamieniu milowym do Santiago de Compostella.
Przed nami był dłuższy, 14 kilometrowy odcinek do Iwierzyc, podczas którego osiągnęliśmy wysokość 352 m. nad poziom morza. Po drodze towarzyszyły nam widoki na Pogórze Rzeszowskie, wcześniej oczywiście pięknie rozłożony Rzeszów.
Minąwszy Iwierzyce (156 km od granicy i 24 km odcinka) ruszyliśmy w kierunku mety naszego odcinka, czyli do Góry Ropczyckiej. Osiągnęliśmy ją około 16. Pozostało nam jedynie dotrzeć do jakiegoś środka transportu, który dowiózłby nas do Rzeszowa, a stamtąd do Kolbuszowej. Na koniec wrażenie zrobił na nas wymarły i rozkopany dworzec PKP w Sędziszowie Młp.

Dopisywała nam pogoda, było ok 0 stopni, nie było większego błota (choć chwilami dawało się we znaki). Nie sypało, padało, ani nawet za mocno nie wiało. Pogoda była idealna do marszu. Trasa szła odkrytymi wzgórzami Pogórza, lasów prawie nie było. Odcinek jednak miejscami nie do końca satysfakcjonująco oznakowany i w Woliczce i chwilę później pogubiliśmy się. Ale przewodnicki nos i przewodnik w ręku pomogły.

Łącznie przeszliśmy 33 km (30 z Rzeszowa do Góry Ropczyckiej i 3 dojście do Sędziszowa).

Mamy za sobą 162 km., począwszy od granicy województwa. Do granicy z województwem małopolskim (Pilzno) pozostało 39 km do Krakowa 196, a do Santiago 3891 km. :) Średnia na odcinek - 27 km. Przyzwoicie...

A jakie widoki i co widzieliśmy do zobaczenia w galerii fotografii Marka Augustyna VI odcinek Via Regia

Dziękuję wszystkim, którzy poszli w tą sobotę z nami. Szczególnie mojej młodzieży!

środa, 3 lutego 2016

WalentInO 2016

To zaproszenie...

W dniu 13 lutego odbędzie się kolejna impreza na orientację zorganizowana przez Kolbuszowski Klub Turystyczny "Salamandra". Od kilku lat w okolicach Walentynek organizowana jest właśnie taka impreza.

Tym razem będziemy błądzić w lasach w okolicach Werynii

Gdyby ktoś zechciał się zmierzyć z mapą, kompasem, pewnie błotem zapraszamy. Tutaj regulamin imprezy WalentInO 2016