Od razu zastrzegam: nigdy nie byłem w Himalajach. Pewnie bym
chciał, ale…Co pociąga ludzi w wysokie góry? Na tyle, że nawet ryzyko utraty
życia nie jest w stanie odwlec himalaistów od wypraw.
Po raz pierwszy usłyszałem o polskich himalaistach w połowie
lat 80 – tych. Wtedy jeszcze w ogóle nie marzyłem o górach, a co dopiero o
Himalajach. Ale wtedy już słyszałem o Wandzie Rutkiewicz, Jurku Kukuczce. I
zazdrościłem im. Kiedy zaginęli w Himalajach, w trakcie wypraw, nie mogłem
pojąć jak to się stało. Oni? Ludzie z żelaza? Ludzie, którzy tyle osiągnęli,
tyle widzieli? Dlaczego?
Do dziś nie potrafię znaleźć odpowiedzi na te pytania. Ale
one powracają. Zawsze wtedy, gdy ktoś zginie lub zaginie. Tak jak teraz Olek
Ostrowski – młody, nasz podkarpacki człowiek, ratownik bieszczadzkiej grupy
GOPR.
Jak jest w Himalajach? Dlaczego ludzi tam ciągnie? Niektórzy
co byli, mówią że jest jak w Tatrach, tylko skala nie ta. Nie znajdziemy w
Tatrach lodowców, szczelin w nich, nie ma problemów z oddychaniem. Inni, co nie
byli mówią, że zimno, groźnie, mnóstwo śniegu, lodu i w ogóle po co tam jechać.
Widoki. Tak te są piękne, ale lepiej oglądać jena filmach lub fotografiach.
Ale coś tam ludzi ciągnie. Co ciągnie Olka Dobę do kajaka i
na Atlantyk? Co ciągnęło Marka Kamińskiego i Jaśka Melę na bieguny? I tak można
byłoby wymieniać w nieskończoność. To przekraczanie samego siebie, własnego
człowieczeństwa, może też bicie rekordów, chęć bycia pierwszym, zapisania się w
kartach historii.
Pewnie tak było z Olkiem Ostrowskim. Teraz kiedy już wiemy,
że nie ma szans na jego odnalezienie…Przychodzi tylko jedno do głowy. Żegnaj
Olku. Zazdroszczę Ci, że tam pozostałeś.
I tylko ciągle powracają te pytania. Po co?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz