niedziela, 14 października 2012

Refleksje po marszu na Weryni

Wczorajsza impreza na orientacje "Jesienne HalloInO" w Weryni była w pełni udana. Udział wzięło ponad 80 osób, nie tylko z Kolbuszowej i okolicznych miejscowości, ale i duża grupa z Nowej Sarzyny i Woli Żarczyckiej, a także z Rzeszowa, Dębicy, Czarnej Sędziszowskiej a nawet Lublina. 
Pogoda dopisała, humory też. Uczestnicy byli zadowoleni z organizacji (gościliśmy na przystanku trasy rowerowej). Oprócz przygotowanych tras (mam nadzieję, że podobających się) było tradycyjne ognisko z kiełbaską i gorącą herbatą.

Spotkanie z młodzieżą uczestniczącą w marszu dało mi sporo energii, ale jednocześnie przemyśleń. Spowodowała to m. in. rozmowa z jednym z kolegów na temat sensowności organizacji dużych zawodów rangi Pucharu Polski, z czym nosi się jego klub. Gratuluję pomysłu, z którego my jako KKT Salamandra raczej nie chcemy korzystać, choć pojawiały się już ze strony Komisji InO PTTK, abyśmy zorganizowali jedną z rund Pucharu Polski. Nie, i jeszcze raz nie jesteśmy zainteresowani. Dlaczego? Kilka powodów. 

1. Zielony stolik - co z tego, że jesteś dobry i świetnie przejdziesz etap, kolejne, skoro i tak nie masz szans na dobry wynik, bo ktoś z tzw. "czołówki" będzie starał się udowodnić sędziemu, że nie ma racji i akurat ten punkt postawił w złym miejscu. Albo powoła się na punkt regulaminu, którego i tak nie ma. Zawsze wygrywają ci, co mają wygrać, choć wcale nie są w tym dobrzy.

2. Atmosfera - ostatnie zawody Pucharu Polski na jakich byłem w Czarnej Sędziszowskiej w zeszłym roku utwierdziły mnie, że klika, elita (zwał jak zwał), jest tak hermetyczna, że trudno się z nią porozumieć. Nie dotyczy to wszystkich, bo wiele osób jest świetnymi kolegami, niosącymi pomoc na każdym kroku. Tylko niektórzy. Dla innych jesteś mało doświadczonym frajerem, który nie wiadomo po co przyjechał.

3. Alkohol - jest wszechobecny na zawodach tej rangi. Rozumiem, że osoby, które przyjeżdżają na zawody nie widzą się zbyt często i cieszą z każdego spotkania, ale picie publicznie, często w obecności dzieci? Coś tu nie tak. Pamiętam jedne zawody pod Warszawą, kilka lat temu, gdzie zawodnicy, którzy dla młodych adeptów InO ledwo trzymali się na nogach. I nie ze zmęczenia po ciężkich trasach.

4. Idea - większość seniorów przyjeżdża na zawody dla nagród. Wiem, wielu przyjeżdża, bo fajna impreza, świetne mapy, przyjeżdża z młodzieżą, ze swej szkoły. Ale ci co wygrywają, kiedy dostaną nagrodę za pierwsze miejsca niezgodną z ich oczekiwaniami, krzywią się i krytykują, jakie to fatalne zawody. Te pieniądze na nagrody dla seniorów wolałbym przeznaczyć na nagrody dla najmłodszych. Oni są zawsze zadowoleni i przynajmniej podziękują.

Trochę wylałem żalów. Przestałem jeździć na zawody na orientację. Trochę z braku czasu, trochę z powyższych powodów. Przyznam, że wolę pojechać na małą lokalną imprezę, gdzie jest przynajmniej atmosfera i wiem, że śmiało mogę zabrać młodzież. Chciałbym, aby i oni kiedyś w życiu mogli wybrać co dla nich jest lepsze i przekonać się, że turystyka jest świetnym sposobem na życie. Bo jest. 

A koledze Andrzejowi życzę powodzenia w organizacji Pucharu, i niech nie będzie na nas zły, że nie chcemy mu pomóc.

Muzycznie zapomniany nieco Adam Drąg z legendarnymi "Połoninami niebieskimi"


Pięknie, prawda?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz