Były spore obawy jak impreza się odbędzie. Tzn. że się odbędzie to było pewne, tylko na chwilę przed nie było pewne w jakim kształcie. A wszystko przez pogodę. Prognozy i obraz z kamerki internetowej ze schroniska na Turbaczu nie pozostawiały złudzeń. I do tego ta ilość ludzi, która miała pojechać - łącznie w dwóch autobusach i dwóch busach.
Nadszedł w końcu ten dzień. 5 rano, parking przy cmentarzu parafialnym w Kolbuszowej. W tym samym czasie przy parafii p.w. św. Józefa w Rzeszowie było to samo...rzesze osób głodnych górskich, duchowych wrażeń.
No to pojechaliśmy. Niebo coraz bardziej jaśniało i nie wyglądało to dobrze. Padało! Rzuciłem nawet przez mikrofon żart w autokarze: mam nadzieję, że nie zapomnieliście okularów przeciwsłonecznych :) Ja oczywście zabrałem.
Ruszyliśmy. Rzeszów też. I Mielec. Niebo nie ustępowało. Do czasu.
Spotkaliśmy się wszyscy po 9 w kościółku w Dębnie, gdzie miała miejsce msza św. Jakimś cudem pomieściliśmy się. Ponad 130 osób!
Po ponad godzinie i krótkim zwiedzaniu kościoła ruszyliśmy do autobusów i w drogę do Łopusznej. Podjechaliśmy jak nawyżej jak sie dało, asfaltową drogą do rozwidlenia dwu szlaków turystycznych. I pora było wysiadać. I niespodzianka...zaczęło sie przejaśniać! I mogłem założyć okulary przeciwsłoneczne!
przed wyjściem na trasę |
pierwsze i jedyne strome podejście i żaświeciło słońce! |
Zaczęliśmy drogę. Przy pierwszej stacji zaświeciło słońce! Było dość mokro, a im wyżej tym było gorzej. W pewnym momencie pojawiły się fragmenty śniegu, które zamieniły się w całe połacie.
śniegu coraz więcej |
Trasa spokojna i widokowa, gdyż co chwilę pojawiały nam się piękne widoki, głównie na południową część wraz z Tatrami, Pieninami i Beskidem Sądeckim.
widok w kierunku Pienin (Tatry przychmurzone) |
samotny, najmłodszy wędrowiec |
Śniegu było coraz więcej. Aż w końcu po ponad 4 i poł godzinie dotarliśmy do celu. Tu pogoda niestety się nieco popsuła, zamgliło się i delikatnie mżyło. Z Turbacza widoki były marne.
no i koniec! |
Przy krzyżu na Turbaczu zakończyliśmy drogę. Jeszcze odpoczęliśmy w schronisku w ciepłej scenerii, przy herbacie, kawie i ciepłym jedzonku. Po 16.30 zaczęliśmy schodzenie do Nowego Targu, gdzie czekały na nas autokary. Schodziło się przy niewielkim opadzie i wielkim błocie (No, może nie aż tak wielkim, jakby niektórzy chcieli :) )
W Kolbuszowej na miejscu byliśmy ok 23.15
Podsumowanie?
Dziękuję wszystkim, którzy wieli udział w naszej drodze krzyżowej na Turbacz. Było nas 143 osoby! (73 wyjechały z Kolbuszowej, 61 z Rzeszowa i 9 osób dołączyło w Łopusznej). Dziękuję za wspaniałą atmosferę i pogodę ducha. Szczególne podziękowania dla najmłodszych (chyba mój Jaś był naj...6 lat), którzy bez zająknięcia weszli i zeszli.
Dziękuję ks. Grzegorzowi "Złotemu" za jak zwykle piękne przygotowanie samej drogi, rozważań i jego ekipę muzyczną, która pięknie oprawiła mszę w Dębnie i drogę na Turbacz.
Jak Opatrzność pozwoli spotkamy się za rok. Gdzie? Jest sporo propozycji. Wyzwanie? Babia Góra
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz