środa, 13 sierpnia 2014

Kolbuszowska turystyka

Dzisiaj w "Korso Kolbuszowskim" na stronie 3 ukazał się artykuł Janusza Radwańskiego pod dużo mówiącym tytułem "Czarna dziura na mapie". Jakiś ranking opracowany przez Główny Urząd Statystyczny pokazuje nasz powiat na szarym końcu jeżeli chodzi o atrakcyjność turystyczną. Cóż...jeżeli GUS ma być tak dokładny i nieomylny, to ja dziękuję.

Oczywiście nie zgadzam się z metodą prowadzenia rankingu, który opiera się jedynie na statystykach mówiących ile osób nocowało na terenie powiatu w zarejestrowanych miejscach noclegowych. Mało. Zgadzam się, no bo i gdzie i po co tu nocować? Wszędzie naokoło w okolicach Mielca czy Rzeszowa jest tyle miejsc noclegowych, że następne ewentualnie tworzone, może po za schroniskiem młodzieżowym, nie mają racji bytu. Za duża konkurencja i za mała odległość do Mielca i Rzeszowa.

Autor Radwański Janusz zadał też inne pytania, na których odpowiedź tak na prawdę pokazuje prawdziwy obraz kolbuszowskiej turystyki.
1. Jak oceniamy potencjał turystyczny powiatu kolbuszowskiego? Czy mamy czym przyciągnąć ludzi i zatrzymać ich na dłużej niż kilka godzin"
2. Jak wykorzystujemy ten potencjał, który mamy?
3. Czy można zrobić coś, żeby w powiecie kolbuszowskim dało się zarobić na turystyce?

Odpowiedzi na te pytania z mojej strony są w "Korso". JA natomiast przypomniałem sobie, że w zeszłym roku na jedną konferencję przygotowywałem analizę SWOT (słabe i mocne strony, zagrożenia i szanse) kolbuszowskiej turystyki. A więc w skrócie:

Mocne strony:



- Wykorzystanie istniejącej infrastruktury drogowej i kolejowej.
- Dobrze rozwinięta sieć szlaków turystycznych,
- Praca muzeów w Kolbuszowej (skansen) – 33 tys. zwiedzających w roku 2011 i ponad 36 w 2013 oraz Kardynała Adama Kozłowieckiego Hucie Komorowskiej – 5,5 tys. zwiedzających przez rok od momentu otwarcia,
- popularność i spora frekwencja na ścieżkach przyrodniczych,
- jeden z regionów, gdzie można spotkać rzadkie okazy zwierząt i ptaków, np. kraskę, konika polskiego
- istniejące gospodarstwa agroturystyczne

Słabe strony i zagrożenia: 


- Brak jasno skoordynowanej promocji na terenie działania obu Lokalnych Grup Działania
- Brak punktu informacji turystycznej
- Brak dostatecznej bazy noclegowej w postaci taniego schroniska młodzieżowego o niższym standardzie, dla mniej wymagających turystów,
- Małe nakłady na rozwój turystyki
- Słabe oznakowanie dojść lub dojazdów do miejsc szczególnie atrakcyjnie turystycznych
- Zaburzenie krajobrazu regionu poprzez budowę urządzeń energetycznych (planowane siłownie wiatrowe)
- Niewykorzystanie możliwości zalewu „Maziarnia”, słaba infrastruktura i promocja obiektu
- Brak instytucji i organizacji do promocji oraz realizowania projektów z zakresu turystyki

 Szanse i pomysły:


- oznakowanie nowych szlaków turystycznych, np. „Maziarska Droga”, „Do źródeł Nilu”, „Dworskim szlakiem” (wykorzystanie miejsc w których stoją dwory lub pałace oaz miejsc, gdzie kiedyś takie stały), ścieżki dydaktyczne w Kolbuszowej i okolicach: „Śladami Tyszkiewiczów”, „O kolbuszowskich Żydach”,
- powstanie szlaku kajakowego na rzece Łęg,
- powstanie Punktu Informacji Turystycznej w Kolbuszowej lub poszczególnych stolicach gmin
- zaadaptowanie istniejącego budynku lub wybudowanie centrum edukacji krajoznawczo – turystycznej
- szkolenia dla osób chcących rozwijać turystykę kwalifikowaną i agroturystykę,
- wypromowanie marki turystycznej – produktu charakterystycznego dla regionu.
- rozwój bazy turystycznej: noclegowej (o niższym standardzie, dla turystów o mniejszych wymaganiach i skromniejszych portfelach), agroturystycznej.

Na konferencji byli obecni wójtowie powiatu kolbuszowskiego. Wysłuchali. Jaki jest stan kolbuszowskiej turystyki, sami widzicie. Cóż...wiele jest do zrobienia, a potrzeba do tego pomysłu, olbrzymiego zaangażowania i pieniędzy.

środa, 6 sierpnia 2014

Pierwsze koty...Camino de Santiago - I odsłona za nami

Pozostało nam jeszcze 4024 km.





Wyjazd do Medyki doszedł do skutku 3 sierpnia. Udział w I odsłonie drogi św. Jakuba wzięło 14 osób. Wyzwanie nie było łatwe, gdyż planowane przejście miało prowadzić do Przemyśla, a może i dalej. I do tego ten upał.
Po dojeździe do Medyki przy miejscowym kościele. Przy nim stoi pierwszy kamień, z emblematem drogi św. Jakuba, charakterystyczną muszelką oraz ilością kilometrów, jaka dzieli nas do Santiago de Compostella. Po pamiątkowym i wręcz historycznym zdjęciu grupa wyruszyła w drogę. Z Medyki wyruszyliśmy do Przemyśla około godziny 7.30. Pierwsze kilometry to asfalt przy ruchliwej drodze do granicy z Ukrainą (zmiana przebiegu trasy !!!). Po kilku (4-5 km.) wreszcie opuszczamy ruchliwą drogę i skręcamy w kierunku Siedlisk i Jaksmanic. W Siedliskach odwiedzamy fort I „Salis Soglio” twierdzy Przemyśl a okresu I wojny światowej. Nieźle zachowany obiekt, jak na ponad 130 lat istnienia i przejście aż trzech oblężeń w wojnie z Rosjanami. W trakcie zwiedzania powróciliśmy na chwilę do epoki, gdyż podczas naszej wizyty do fortu wtargnęła kilkudziesięcioosobowa grupa osób ubranych w stroje austriackie i rosyjskie. Na szczęście bez broni. Okazało się, że polsko – słowackie towarzystwo miało wziąć udział w rekonstrukcji wydarzeń sprzed 100 lat w tym dniu w forcie Orzechowce. Po opuszczeniu fortu wróciliśmy na szlak, mijając po drodze rezerwat przyrody „Skarpa Jaksmanicka”, który chroni lęgowiska rzadkiego w Polsce ptaka – żołny.

Następne miejscowości Łuczyce, Nehrybka, przejście przez kładkę na rzece Wiar (niesie swe wody do Morza Czarnego) i w końcu dojście do Przemyśla. Wrażenia niezapomniane, przyjemne uwagi mijanych ludzi, którzy z uśmiechem litowali się nad grupą ludzi idącą w ponad 30- to stopniowym upale. W końcu Przemyśl. Nasze pokładowe GPS-y wskazują ponad 24 kilometry !. Do miasta podchodzimy na wzgórze Zniesienie i kopiec tatarski, z którego rozpościera się piękny widok na Przemyśl. Po kolejnym pamiątkowym zdjęciu ruszamy na dół w kierunku starówki. Tutaj w rynku kolejny kamień i  tylko 4031 km.

W Przemyślu zaczęliśmy się zastanawiać co dalej. Jest godzina 14 zmęczenie duże. Postanowiliśmy chwilę odpocząć i posilić się. Po ciepłym posiłku i świetnych lodach, podjęliśmy kolektywną decyzję o wymarszu po za miasto. Przeszliśmy jeszcze 7 km. i po wyjściu z Przemyśla zakończyliśmy swoją pierwszą drogę w okolicach fortu „Brunner”. Tam wsiedliśmy do busa i do domu. Zmęczeni, ale zadowoleni i z planami na następną odsłonę „camino” – drogi św. Jakuba.

Tu zdjęcia kolegi Darka - galeria

Wrażenia? Pozytywne. Istniała obawa co do oznakowania trasy. Mile rozczarowaliśmy się, gdyż znaków sporo, szczególnie po znakach drogowych (od drugiej strony) oraz drzewach. Wszędzie charakterystyczne muszelki. Sporo asfaltu, co przy upale dawało się we znaki. Za to piękne krajobrazy i liczne zabytkowe obiekty po drodze. Droga wiedzie głównie istniejącymi szlakami turystycznymi.

Co dalej? Kolejne odsłony drogi św. Jakuba. W tym roku KKT „Salamandra” planuje jeszcze dwie wyprawy, aby dojść w okolice Przeworska. Zbliżamy się więc powoli do Rzeszowa, do którego z miejsca zakończenia pierwszej odsłony zostało jeszcze 111 km. Zapraszamy do udziału w kolejnych etapach drogi św. Jakuba organizowanych przez KKT „Salamandra”. Szczegóły na stronie klubu www.salamandra.turystyka.pl oraz profilu klubu na facebooku.

Najbliższe przejście 27 września. Do Jarosławia