sobota, 22 lutego 2020

Harcerska brać

Nigdy nie byłem harcerzem...jednak byli oni i są obecni w moim otoczeniu.

Od kilku lat harcerze hufca Kolbuszowa pomagają nam przy organizacji Kolbuszowskiego Festiwalu Turystycznego. Moi drodzy bardzo wam dziękujemy i życzymy wspaniałych wrażeń i radości ze służby jak najdłużej.

To dla was :)



Wprawdzie to nie z koncertu w Kolbuszowej, ale jednak...


piątek, 21 lutego 2020

Być przewodnikiem

Czy warto?

Robię to od ponad 20 lat. I nigdy nie przeszła mi przez głowę myśl: daj sobie spokój, nie warto. Jednak warto!


To odznaka "blacha" przewodnicka Studenckiego Koła Przewodników Beskidzkich. 22 lata temu dostałem taką z numerem 278, co oznacza, że w 50 letniej historii Koła jestem 278 "blachowanym" przewodnikiem. W tym roku SKPB Rzeszów obchodzi 50 lat. Zacząłem z nimi przygodę na pierwszym roku studiów, by po dwu latach pomyślnie zdać egzamin i móc w końcu oprowadzać grupy. I choć nie mam dziś kontaktu z SKPB, to czuję sentyment i wielki respekt przed tym co już zrobili i nadal robią. A potem był kurs przewodnika beskidzkiego na część wschodnią Beskidów Zachodnich. 20 lat temu.

Przygoda z górami zaczęła się jednak kilka lat wcześniej, w szkole średniej w Rzeszowie. Tam w pierwszym miesiącu nauki niechcący zaplątałem się na spotkanie szkolnego koła turystycznego PTTK, by niedługo potem pojechać na pierwszy w życiu rajd turystyczny. Pamiętam do dziś Rajd Śladami Partyzantów AK na Jamną w roku 1990. Moja przygoda z górami zaczęła się więc dość późno. A potem studia tylko potwierdziły coś, co stało się życiową pasją, a potem nawet zawodem i stylem życia.

Dziś kiedy od prawie 20 lat działam w ramach swego "dziecka" jakim jest Kolbuszowski Klub Turystyczny "Salamandra" przewinęło się w mym przewodnickim życiu kilka setek grup. Były nimi te, w ramach Salamandry, jak i zlecone z zewnątrz przez biura turystyczne i prywatne osoby. To nie tylko góry, ale jako pilot prowadziłem i nadal prowadzę grupy, teraz już tylko po Polsce. I robię to za każdym razem z wielką ochotą, satysfakcją.

A najbardziej dodaje mi sił widok młodych osób, które z przyjemnością dźwigają plecak na górę. I nie narzekają, że ciężko, że daleko. Tylko idą, idą. Po co? Aby tam z góry popatrzeć na to co jest przed nami, u dołu. I podziwiać piękno naszego cudownego kraju. Niektórym zostało tak od szkoły podstawowej, gimnazjum i już kilka, a nawet kilkanaście lat jeżdżą wraz z Salamandrą. Dziękuję wam za to!

Dziś mogę dzielić się tym co lubię robić, swoją pasją. Mam też nadzieję, że już dziś zaczęła się nowa przygoda z młodymi ludźmi, którzy w ramach projektu w szkole w Kolbuszowej Górnej będą mogli choć w małym stopniu zachłysnąć się pasją do turystyki.

Bo przecież nie ma lepszego w życiu jak robić to, co się najbardziej lubi, kocha :)


środa, 19 lutego 2020

Z krzyżem na Lubań

Dopiero co były święta Bożego Narodzenia, powitaliśmy nowy, kolejny rok, a już zbliżają się kolejne święta. To te poprzedzone wielkim postem. A jak wielki post to musi być droga krzyżowa.

Z tą myślą co roku w tym czasie nasza Salamandra organizuje Turystyczną Drogę Krzyżową. Wiem, były w poprzednich latach prześmiewcze głosy, o "turystycznej" drodze krzyżowej. Ale skoro może być ekstremalna, to dlaczego nie turystyczna. Można z drogą krzyżową iść w każdych warunkach, a już na łonie natury i do tego w góry! Chyba się nasza propozycja przyjęła, skoro w zeszłym roku na Baranie w Beskidzie Niskim weszło ponad 160 osób - Droga krzyżowa na Baranie 2019.

W tym roku zapraszamy na Lubań w Gorcach - facebook

za kondi.pl 

Lubań jest charakterystycznym dla Gorców szczytem. Proponujemy wspinaczkę z Grywałdu, spod pięknego drewnianego kościółka - Grywałd kościół św. Marcina Być może uda się tu rozpocząć naszą wędrówkę od mszy świętej. Następnie zielonym szlakiem do góry w kierunku szczytu. Gdy już dojdziemy możemy oddać się wspaniałym widokom, jakie się z Lubania rozciągają. Oczywiście jak będzie pogoda :)

Po odpoczynku i możliwości wejścia jeszcze wyżej - kilkunastometrowa wieża obserwacyjna, zejdziemy w dół w stronę przełęczy Snozka pod górą Wdżar. Tu na parkingu będą czekały na nas autokary.

Zapraszamy więc do udziału w tym wielkopostnym wydarzeniu. Wszelkie bieżące informacje na naszej stronie na facebooku


niedziela, 16 lutego 2020

Tak minęła nam droga

Droga św. Jakuba oczywiście :)

muszla św. Jakuba na drzwiach kościoła w Brzesku

Udział w kolejnym etapie wzięło 17 osób (czyli trzymamy poziom). Wyruszyliśmy o 6.00 z kolbuszowskiego rynku. Do Szczepanowa, gdzie mieliśmy zacząć naszą wędrówkę dotarliśmy tuż przed 8.00. Po mszy parafialnej przyszedł czas na zwiedzanie kościoła - sanktuarium św. Stanisława.

Szczepanów - widok na kościół  i "jakubowy" kamień

Piękna sylwetka kościoła nie wskazuje nam na to, że jest ona złożona z dwóch świątyń, starej z XV w. i nowej z początku XX w.

Szczepanów - wnętrze kościoła

Wnętrze nowej, neogotyckiej świątyni robi wrażenie.  Po wejściu do środka uwagę zwraca neogotycki ołtarz ze średniowiecznym obrazem św. Stanisława. Prawa nawa jest "starym kościołem".

Szczepanów - ołtarz główny

Romańska chrzcielnica przy której był (być może) chrzczony św. Stanisław
 W starej części kościoła, tzw. Długoszowym kościele (fundacja Jana Długosza) znajduje się piękny gotycki ołtarz oraz kamienna chrzcielnica ze starszego, drewnianego kościoła przy której miał być ochrzczony św. Stanisław.

Szczepanów - kaplica w miejscu, gdzie stał dom narodzin św. Stanisława

Wychodząc ze Szczepanowa po drodze mijamy inne ciekawe miejsce. Przy zakręcie szlaku w lewo spotykamy sporą kaplicę. Po dojściu do niej okazuje się, że stoi ona w miejscu, gdzie niegdyś znajdował się dom narodzin św. Stanisława. Za nim kilkanaście metrów stoi studnia z wodą mającą właściwości lecznicze. Obok kaplicy barokowa figura świętego.

Brzesko - tablica na kościele św. Jakuba
Dotarliśmy do Brzeska. Po raz drugi zresztą, gdyż w zeszłym roku dziesiąty odcinek skończyliśmy właśnie w Brzesku. Jest jednak opcja bocznej trasy czyli dojście ze Szczepanowa. Skorzystaliśmy z tej opcji i stąd byliśmy w Brzesku po raz drugi.
Tu przy rynku znajduje się kościół św. Jakuba. Jest to jedno z 10 sanktuariów na drodze południowej Via Regia. Świątynia składa się dwóch części. Pierwsza stara gotycka z XV w. mieści w sobie ołtarz z figurą św. Jakuba. Druga część dobudowana od lewej nawy z zewnątrz wygląda trochę jak sala gimnastyczna.


Św. Jakub w ołtarzu starszej części kościoła w Brzesku

Po odwiedzeniu św. Jakuba w brzeskim sanktuarium odpoczęliśmy w kawiarni przy rynku, gdzie posililiśmy się pysznymi słodkościami (wielkie góry chrustu - faworków przypomniały nam o zbliżającym się "tłustym czwartku") i kawą. Po przerwie odśpiewaliśmy sto lat jednej z uczestniczek - Monice, która właśnie wtedy świętowała :)

Na szlaku

Niestety nie w każdym momencie trasa była dobrze znakowana, jak choćby przy kościele w Jasieniu Brzeskim, gdzie trasa "poszła" inną drogą. Koniec końców jednak zwykle odnajdywaliśmy szlak, w późniejszym czasie już dobrze oznakowanym.

Takie oto okoliczności przyrody były
Było też wyczekiwane błoto! Przyznam, że dało nam ono trochę w kość.

Brzeźnica - drewniany kościół
Takie perełki mieliśmy na szlaku!

W końcu dotarliśmy do Bochni. Zacne to i piękne miasto, o którym więcej pewnie napiszę przy kolejnym etapie. Podam choćby, że znane jest z najstarszej polskiej kopalni soli, która kilka lat temu została wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO.

Wnętrze kościoła w Brzeźnicy
I tak nam minął kolejny odcinek drogi św. Jakuba. Jesteśmy coraz bliżej Krakowa - zostało jeszcze 60 km., czyli dwa kolejne odcinki. Może uda się w tym roku :)


piątek, 14 lutego 2020