W ostatnią sobotę jak było obiecane wybraliśmy się na drezyny. Maluchy (najmłodsze to dwulatki) doskonale radziły sobie z siedzeniem w pojazdach kolejowych, jak i upałem, który dawał nam się we znaki
Po dotarciu do Łukawicy trzeba było wracać. I to pod górkę! Ale daliśmy radę. Po dojeździe do Uherec Mineralnych krótko odpoczęliśmy, trochę pamiątek i dalej w drogę. Czekała nas wyprawa górska, a raczej "górska".
Następnym punktem wyceczki miała być wizyta na szybowisku w Bezmiechowej Górnej. Ale zamiast tam wjechać, chcieliśmy (a raczej chciałem) wyjść tam na piechotę. Wg map i przewodników najkrótszą drogą było dojście na przełaj przez lądowisko. I tak chcieliśmy zrobić. A tu...niespodzianka - zarówno negatywna, jak i pozytywna.
Nie ma przejścia! Aby dostać się na górę Kamionka (631 m), trzeba było drałować asfaltem, dwa razy dłuższą drogą i w upale. I co? poszliśmy. Wszystkie dzieciaki dzielnie wraz z rodzicami dotarły na górę do ośrodka szybowcowego Politechniki Rzeszowskiej. Tam czekały na nas piękne widoki - nie tylko startujących i latających szybowców, ale i te górskie.
Widoki i odpoczynek były niezapomniane. Dzieciaki dostały nowych sił na górze.
Dziękuję wszystkim, którzy pojechali z nami. Nie wszyscy się zmieścili, niektórzy nie mogli, byli tez tacy co nie wiedzieli. Mimo wszystko dziękuję za wspaniałą atmosferę i obecność. Już niedługo następna impreza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz